niedziela, 24 lutego 2013

Napad na YR...

 a w słodkiej kosmetyczce kryją się następujące czary:


słodkości Stokrotki D:


- Szampon i odżywka z serii ODBUDOWA z JOJOBĄ - oba produkty ok 10 zł
- INOSITOL - krem na pierwsze zmarchy - ponoć wycofany już z obiegu... - 25 zł + wkład za 19 zł
- zestaw startowy z nowej serii YR z odżywczym koncentratem z jesionu - ok 10 zł
- dezodorant z TBS bez aluminium - 19 zł
- 4 próbki ;/ tylko...
aaa i darmowa maska....JEDNA...

słodkości Stokrotki A : 



- ponoć WYCOFANY żel pure calmille - 6,9 zł / w innym YR jednak nie słyszeli nic o jego wycofaniu/
- tonik z pure camille - 11,9 / super produkt, szkoda, ze kupiłam go jak juz go wycofali;PP/
- wkład kremu INOSITOL - 19 zł
- zestaw startowy z nowej serii YR z odżywczym koncentratem z jesionu - ok 10 zł

próbki pozbierała D. w zamian za to że dostałam pieczątki...w sumie nie zaszaleli z obdarowaniem Nas! jedna maska na dwie?!szału brak...ale zawsze tak jest w Silesii w Katowicach...w mniejszych salonach Pani są bardziej łaskawe :)

tak, więc zakupy można powiedzieć UDAŁY SIĘ:)
szkoda, że odkryłam tę serię z rumiankiem ZA PÓŹNO...ale cóż - może po prostu zmienią opakowania
i znowu będzie dostępna:)

Pozdrawiamy i życzymy ostatnich chwil niedzielnej sjesty ....
A&D


czwartkowa kawka . . .

a przy kawce...

ta dam...shopping ;]

oto nasze pierwsze nabytki - schowane w kosmetyczce, żeby Was bardziej zaciekawić...



kawka w Starbucks była boska...taki olbrzymi waniliowy kubeł ... ale dałyśmy radę ;]

a popołudniu Nasze zakupowe łupy...

Pozdrawiamy A&D

piątek, 22 lutego 2013

Niespodzianka od Maybelline - ROCKET VOLUM`EXPRESS ;]

dzisiaj po pracy wracam do domu - a tam obok telefonu czeka na mnie koperta:) hmmm myślę sobie, yyy chyba coś zamówiłam już przez sen, bo w stanie świadomym niczego nie kupowałam na allegro:) ależ jakie miłe było to zakończenie "ferii" po jej otwarciu !!!!!/ Stokrotka D. nie miała ich w ogóle, a ja całe 3 dni / ale cóż, dobrze, że chociaż dzieci mniej miałyśmy:) 

a w kopercie TA DAM :


sasasasasasasa - nie spodziewałam się!!!!

to nowość Maybelline, którą można było wygrać na stronie http://maybellinetrends.pl wypełniając, krótką ankietę:) cud, ze znalazłam się wśród "szczęśliwców" - dodaję, że to moja pierwsza mascara tej firmy:) ciągle chciałam jakaś kupić, ale nie umiałam się zdecydować....mnogość recenzji, rodzajów naprawdę przyprawia o ból głowy!

Maybelline, Rocket Volum’ Express Mascara jest to tusz pogrubiający do rzęs, posiada innowacyjną  elastomerową szczoteczkę Jet - Glide. Rzęsy mają mieć do 8 razy więcej  objętość i to bez żadnych grudek. 
Wow, naprawdę jestem nią zachwycona! dawno nie byłam tak zauroczona tuszem do rzęs - ostatnio tuszem z Sephory - Outrageous Volume Mascara, który daje naprawdę spektakularny efekt sztucznych rzęs - przynajmniej u mnie!

oto efekt 2 warstw / proszę nie patrzeć na moje zmarchy pod oczami - cały dzień z dziećmi naprawdę
je pogłębia;P/





- po lewej ekhm oczywiście przed pomalowaniem, po prawej po 2 nałożeniu 2 warstw!!!
jak na razie użyłam go tylko raz, ale już mogę powiedzieć, że mocny czarny kolor mnie zachwyca! pogrubienie i wydłużenie też jest bez zarzutu! nic nie mogę na razie o czasie utrzymywania się tego efektu, kruszenia czy sklejaniu rzęs:) ale na pewno kiedyś jeszcze o nim wspomnę!

na razie jestem na TAK !!!
miłego piątkowego wieczoru
Pozdrawiam A.

ps. a już w weekend zapraszamy na post Stokrotek prosto z Silesii w Katowicach...


niedziela, 17 lutego 2013

szybkie zakupy w drodze do akademika:)

och, nie ma to jak małe zakupy poprawiające zimowy humor:) a wszystko przez mojego brata, któremu skończyła się dzisiaj przerwa semestralna i wracał do akademika, a że po drodze chciał kupić sobie coś do jedzenia, no to wstąpiliśmy do Tescoo...

a tam, oczywiście poczułam się jak ryba w wodzie:D:D:D



dwie koszulki polo: żółta za 10,90 a biała za 11,90 :) szał - żal było nie brać!

może Was zdziwi, ze rzuciłam się na kosmetyki F&F, sama bym się zdziwiła, bo ich ceny zazwyczaj nie są za korzystne - biorąc pod uwagę, ze totalnie nie wiemy jaka jest ich jakość, ale, ze wszystko było za uwaga
7,5 zł
to na bogato se wzięłam...


- potrójny cień do powiek - takie smoky eyes - moje ulubione kolory - 7,50 / w sumie czarny wygląda jak eveliner/ tia na zdjęciu wyglądają tragicznie:D ale zrobię w świetle dziennym
- błyszczyk o kolorze BABY BLUSH - bardzo naturalny - 7,50
- korektor pod oczy, kolor 01 - 7,50
- szminka o kolorze VIXEN - 7, 50 fory mamy:)

opakowania wyglądają porządnie, mam nadzieję, że się nie zawiodę:) w końcu F&F to moja ulubiona firma:)

najlepsze i tak dopiero było przede mną:D kupiłam sobie jeansy w rozmiarze, którego chyba przez ostatnie trzy latka nie miałam na pupie:) więc jak tutaj nie cieszyć się z tych drobnostek...

Pozdrawiam A.

sobota, 16 lutego 2013

na poprawę humoru - zakupowo . . .


Jak się nie ma tego, co się lubi....to trzeba polubić to, co się ma....

chociaż nie wiem, czy zdołam zrekompensować sobie zakupami samotność?!

walentynkowo zebrałam się w sobie i oto moje zakupy opublikowane dwa dni PO ....

Na początku - napad na Biedronkę - brrrr twórcy biedronkowej gazetki też chyba podczytują blogi:)


- masło pomarańczowo - waniliowe PERFECTA - 8,99 zł
- masło kakaowe  PERFECTA - 8,99zł zł
- Peeling enzymatyczny LIRENE - 1,99 zł


- róż z Bell nr 10  - 3,99 /żal nie brać/
- eyeliner night glam, Bell - 5,99 zł
- tusz czarny, Eveline - efekt sztucznych rzęs / ekhm już mogę powiedzieć, że efektu brak/ - 9,99 zł

Napad na Rossmana...


- Garnier - żel peelingujący - 10,99
- Garnier - żel oczyszczający do twarzy - 10,99 
- Żel pod prysznic - Tutti Frutti - 12,99

czekoladaaaaaa z TBS: 


- czekoladowy peeling TBS - 50 ml                  
- czekoladowy żel pod prysznic TBS - 50 ml
te dwie rzeczy kupiłam na allegro za 27 zł...
- czekoladowe masło do ciała TBS - masakra aż chce się zjeść!!!! -  34 zł - promocja na hasło CZEKOLADOWA ROZKOSZ
- do tej rodziny dołączył - czekoladowy żel pod prysznic TBS - 300 ml - 12 zł - allegro

masakra zakochałam się w tym zapachu - moje pierwsze kosmetyki do ciała z TBS - rok temu będąc w tym sklepie z D. absolutnie zapach mi się nie podobał, a teraz...zakochałam się w nim TOTALNIE....ech na dodatek działanie też jest fenomenalne! te nawilżenie....w życiu nie miałam żelu pod prysznic, który by tak nawilżał - coś czuję że to będzie moje kolejne uzależnienie;/ dramat!

yves rocher :



- peeling roślinny - 100 ml - ok 20 zł
- Przeciwzmarszczkowy krem na noc INOSITOL  - 39 zł - od dawna miałam na niego chęć:)
 - szampon do brązowych włosów - 9,9 zł - 200 ml
dwie pierwsze rzeczy zamówiłam online - bo mamie zależało na gratisie, który był wówczas dołączany - jej ulubiony krem na noc:)

tiak, wiem zaszalałam z programem PICASA :) zdjęcia są szałowe:) hehehe

pozdrawiam POwalentynkowo...:) ufff..


A.
ps. mam nadzieję, że mieliście lepszy czwartek i piątkowy ranek ode mnie:) ale cóż...mój W. twierdzi że Walentynki to komercha i nie warto swojej A. nawet wysłać smsa...cóż...i jak tu się nie napić?!

wtorek, 12 lutego 2013

Zapachy mojego życia....

Na wstępie od razu zaznaczam, że totalnie nie znam się na zapachach! nie potrafię opisywać tych wszystkich nut i dobierać odpowiednich słów! ale uwielbiam kupować perfumiki i ich używać!
Nie wiem, czy Wy tak macie, ale ja uwielbiam łączyć zapach z nastrojem, sytuacją, porą dnia, dlatego osobiście nie wyobrażam sobie posiadania 1 wody toaletowej lub perfumiku?! a znam takich ludzi...
 hmmm ale od początku...wiadomo jak każda z nas przeżywałam fascynacje w "młodości" wodami z avonu czy ofirlame. Jeszcze parę lat temu szczytem marzeń była "Passion Dance" czy też "Little black dress" - zresztą ekhm...do dzisiaj gdzieś tam ostatnie kropelki tych zapachów mam na półce - sentymentalna jestem!!! potem były studia - nowe towarzystwo, wielkie miasto - sephora, douglas i pojawiły się nowe marzenia! wcześniej nie oszukujmy się - dziołcha ze wsi nie miała za bardzo pojęcia o chanel czy moschino?! szczególnie, że w czasach moich studiów yb nie przeżywał takiego oblężenia kosmetykowo - modowego jak teraz! hellow.... zresztą też ceny dla bidnej studentki tych zapachów były nieosiągalne! może gdzieś od 6 lat zaczęłam mieć fazę zapachową....zaczęło się od Chanel - Mademoiselle.... albo nieeeee Calvin Klein "Euphoria" - tak to mój najstarsze zapachowe marzenie!!! które pojawiło się w czasie podróży wakacyjnej i odwiedzin na tzw "strefie bezcłowej"...


2007 - 2010 - marzenia o Coco Chanel "Mademoiselle"- to był perfum tych lat! osobisty oryginał dostałam od mojego W. na Boże Narodzenie w 2010 roku...w czasie fascynacji nim, miałam wiele "oryginalnych" podróbek prosto z gorącej Francji ;PP obecnie jakoś nie miewam na niego ochoty...brrr u mnie z tymi zapachami tak jak z jedzeniem - muszę mieć na nie ochotę! ale zapach bardzo miło mi się kojarzy...słodki ale z nutką seksapilu...



2008 - 2012 - Calvin Klein Euphoria - zapach, który dostałam w 2009 roku od rodziców po ich wyprawie do Włoch...ostatnio kolejną butelkę dostałam od mojej Martusi... zapach jest boski! ciężki, uwodzicielski, kuszący - kiedy go używałam, każdego dnia ktoś się mnie pytał "czym pachnę?!" idealny na wieczorną randkę - uzależnia, chociaż na razie sobie leżakuje i czeka na SWÓJ czas...


2012 - Calvin Klein "Beauty" och Nasza Vice tak nim pachniała, że nie umiałam się opanować...kiedy po odwiedzeniu perfumerii powąchałam tester to pomyślałam - ja i taki zapach?! bez przesady - śmierdziuch dla starszej pani!!!! zaryzykowałam - rok temu na poświątecznej wyprzedaży w sephorze i zakupiłam w zestawie:) na ciele pachnie zupełnie inaczej . . . cały 2012 rok należał do niego!!!! ale oczywiście i on mi się "przejadł" - chociaż używam go nadal regularnie i mam na niego ochotę:) więc...na pewno zakupię kolejne opakowanie:)


2012/2013 - DKNY Be Delicious ! ekhm....no cóż zakochałam się w podróbce FM, którą odkryła moja koleżanka z pracy ale co....mój smaczek sięgnął dalej no i Dzieciątko mi na święta przyniosło oryginał - to zapach tego roku!!! kocham, kocham, kocham! orzeźwiający, świeży, optymistyczny - no po prostu idealny zapach na lato:D ale używam namiętnie go teraz - dziennie ! naprawdę pięknie pachnie, i nie wyobrażam sobie obecnie wyjścia do pracy bez małego pstryknięcia tym cudem:) poprawia mi humor !


i moje nowe maleństwo: 


użyłam go już parę razy, ale zostawiam sobie to cudo na lato:) fajny, odświeżający zapach - będzie idealny na wakacje! więc chowam go do szafy . . . tam przezimuje ze mną do urlopu...

na tym oczywiście moje zapachy się nie kończą...mam parę wód z avonu, oriflame itd...jedne całe, inne na wykończeniu - został dosłownie jeden PSIK ale z sentymentu szkoda mi ich użyć....
borok ze mnie WIEM!

Do następnego napisania...
Pozdrawiam A.

smutne denko...

wiadomo, każda z nas uwielbia wykańczać różnorakie produkty...yyy...zazwyczaj radość jest tym większa im mniej lubimy daną rzecz...niestety dzisiaj mam dla Was smutne denko...
czyli kończą się moje woski z yankee candle zamówione w dniach darmowej dostawy...:(


zaczynając od lewej:

- KITCHEN SPICE - hmm to chyba mój faworyt! uwielbiam korzenne zapachy a do tego pomarańczowa nutka - ideał! najlepszy zapach na zimowe wieczory, przypominał mi zapach grzanego wina - którego jak na złość nigdzie nie mogłam wtedy kupić?! już chyba na zawsze ten aromat będzie mi się kojarzył z świętami w 2012 roku...na pewno będe polować na allegro, żeby jeszcze go zakupić... w końcu to mój pierwszy wypalony wosk:) i nawet nie drażnił domowników jego zapach...
- VANILIA CUPCAKE - omomomomom słodziuchna wanilia:D cudownie było czuć jej zapach, ale na parę minut niestety - słodycz na dłuższą metę wzbudzała jakieś takie obrzydzenie i ból głowy...no niestety zapach nie był akceptowany przez domowników:) kocham wanilię - może jeszcze kiedyś kupię, za rok - na zimę:) waniliowe ciastko bez kalorii:)
- CHRISTMAS EVE - och prawdziwie świąteczny zapach - połączenie świąt i owoców...bosko pachniał, chociaż najmniej wrył się w moją pamieć! nie jest to intensywny zapach ale cudownie umiliał mi grudniowe wieczory...słodki owocowy zapach- może wyczuwalne było jabłko?! może żurawina?!karmel?! nie umiem go opisać, ale kojarzy mi się bardzo pozytywnie:)
-WARM SPICE - wohohoho rozgrzewający zapach przypraw korzennych, może orzechów włoskich, brązowego cukru - bardzo przyjemny, otulający pokój zapach - można by rzecz bardziej jesienny niż zimowy:) taki idealny poprawiacz nastroju na jesienną chandrę ... relaksujący wieczór przy winku albo książce:) polecam - zostało mi go dosłownie na jedno użycie....:(

zapasy prawie na wykończeniu...trzeba porozglądać się za nowościami...


które zapachy polecacie?! ja generalnie widać lubię słodkości i przyprawy korzenne, ale na wiosnę...trzeba jakoś się pobudzić do życia...

Pozdrawiam A.

sobota, 9 lutego 2013

biedronkowe zakończenie karnawału i pierwszego półrocza:)


na Śląsku rozpoczęły się ferie...
wczoraj w ostatnim dniu pierwszego półrocza było wielkie walentynkowe świętowanie i tańcowanie...



Nasze dzieciaczki bardzo ucieszyły się z prawdziwej serduszkowej "dyskoteki" :) och jeszcze parę miesięcy i pójdą do szkoły...a przecież to moje maleństwa:(
tak więc, pożegnaliśmy się w klimatach ulubionej piosenki tego sezonu każdej Biedronki - "Ona tańczy dla mnie" a raczej "Ja uwielbiam ją:) " - były konkursy, szaleństwa i  wkładane do szafek w ukryciu walentynki)
uwielbiam ten ich zapał i pełne zaangażowanie w oczach...
cóż...dzieci mają ferie a ja oczywiście pracuję:) nie nie panie w przedszkolu tym się właśnie różnią od tych "prawdziwych" nauczycielek ze szkoły:)
ale trzeba było sobie jakoś poprawić humorek . . . z okazji tych ferii ;] 
zatem już niebawem HAUL ;]

pracy w czasie ferii będzie mniej, więc postaram się więcej pisać...

Pozdrawiam drinkowo A.

sobota, 2 lutego 2013

styczniowe dno...

yyy ale kiedy ten styczeń zleciał?! no tak, jak pracy się ma sporo to dni uciekają jak szalone! najgorszy tydzień 2013 roku jak na razie za mną... przeżyłam...nawet pochwałę dostałam;] tam dam... ale za to zaległości w dokumentacji mam straszne!
ale dzisiaj nie o tym...

DNO:

na początek moja malinkowa rodzinka:)
pod koniec wakacji, albo na początku jesieni?! miałam FAZĘ na malinowe zapachy ... i szukałam malinowych słodkości w kosmetykach....


od lewej:
- Malinowo - miętowy krem do rąk, Oriflame, 6,90/75ml - fajny krem, słodko pachniał - szkoda, że ciężko się rozsmarowywał no i ciężko wchłaniał! niestety nie jest idealnym kremem do rąk, chociaż pewnie sobie go zakupię z powodu na zapach...
- Mus do ciała malinowy, Balea, chyba 2,5 euro/200 ml, dostałam w prezencie - och wspaniały produkt! konsystencja takiego lekkiego kremiku do ciała - świetnie się wchłaniała! pachniałam jak malinowa mamba - NAPRAWDĘ! fajnie nawilżał, pozostawiał skórę gładką i pachnącą naprawdę na długo! pewnie już nie zdarzy mi się go kupić, ale opakowanie zostawiam sobie na pamiątkę;PP ciągle pachnie...
 - Malinowo - miętowy żel pod prysznic, Oriflame, 8,90/250 ml - przeciętny żel pod prysznic, miał ciekawą konsystencję - jakby zamknięte w butelce malutkie bąbelki;] posiadał drobinki, które nic nie robiły, chyba miały nadać zapach mięty pod wpływem rozcierania, ale strasznie wolno się rozpuszczały - pełno ich zostawało w brodziku po kąpieli! w sumie też żel wysuszał mi skórę, chyba go już nie kupię...
-Malinowy szampon, Balea, 0,69 euro/ 300 ml - mój ulubieniec, jak już dobrze wiecie!!! mam zapas, więc jestem szczęśliwa:)


- Serum do twarzy z witaminą C, The Body Shop, 40 zł/cena z allegro/ 30ml - och cudowny produkt, jak każdy z tej żółtej serii body shopa! piękny zapach, cudowna silikonowa konsystencja, która sprawiała, że ciągle chciałam dotykać swojej twarzy! idealny pod makijaż, w ogóle idealny na każdą porę dnia! ma w sobie rozjaśniające drobinki, które pięknie rozświetlały nam twarz!idealne dla kremów opakowanie - które pozwala zużyć produkt do SAMEGO KOŃCA!  na pewno go jeszcze kupię, jak trafię go w dobrej cenie na allegro!
-PURE NATURAL KREM REGENERUJĄCY NA NOC, Nivea Visage 18 zł/50ml - bogata konsystencja, świetny zapach, dobre nawilżenie = bardzo dobry krem; kiedyś myślałam, ze raczej już nigdy nie sięgnę po kremy tej firmy, ale zapach serii pure natural i promocja w rossmanie zmieniły mój pogląd:) bardzo lubiłam go używać na noc! naprawdę świetnie nawilżał moją twarz, na dzień był za treściwy jak dla mnie! efekt świecenia murowany! także jak wykończę moje obecne zapasy to może się skuszę! zapach uzależnia!
Dezodorant figowo - makaronikowy, Balea, 0,89 euro/ 200 ml - fajny gadżet zapachowy! oczywiście nie działał cudów w temacie ochrony przed potem, ale jako dodatkowy psik psik dla poprawy nastroju sprawdzał się znakomicie:)



- Krem do biustu PUSH UP, Lirene, 12 zł/150 ml - przyznaję, nie używałam go regularnie, więc o działaniu nie mogę się wypowiedzieć, ale kiedy go użyłam to świetnie nawilżał, pachniał yyy niczego mi tam niestety nie uniósł;PP grawitacja zwyciężyła;PP
- Żel pod prysznic AA, 250/8 zł - zwykły żel pod prysznic...nic nadzwyczajnego:)
- Żel pod prysznic KIWI, Balea, 0,69 euro/300 ml - zapach pobudza zmysły!!!! ech jakbym się kąpała z kiwi! serio...za tę cenę to do niczego nie można się przyczepić:D i solidne opakowanie - na pewno się spodoba moim małym dziewczynkom do zabawy:)
- Żel antycellulitowy, loreal 39 zł/200 ml.. - yyy chyba nie mam ochoty pisać na temat tego żelu w tym momencie! kupiony oczywiście pod wpływem recenzji na yb...cena zabiła, ale wierzyłam w cud - jak zawsze:) na dodatek był w dwupaku, ech... najgorsze jest to, że po pierwszym użyciu już zaczął się rolować na skórze. Wpisałam sobie kod ważności na jednej ze stron i wyszło - produkt przeterminowany:( masakra - a paragon już spalony został:( ech...szkoda słów...tragedia! NIE POLECAM! nawet ten wałek nie rekompensuje innych minusów...



- Żel pod prysznic masło shea z wanilią, 250 ml / 9 zł - fajny kremowy żel pod prysznic, idealny na zimę! pięknie pachnie, pozostawia skórę nawilżoną po kąpieli, na pewno jeszcze nie jeden raz go kupię!
- Płyn do higieny intymnej, Ziaja, 7 zł/ mój ideał w tym temacie! nic dodać nic ująć!
- Masło do ciała - cynamonowe - 200 ml/16 zł - hah...zapach powala mnie do dzisiaj - nawet kiedy pudełko jest puste, ale mam mieszane uczucia co do tego kremu! och kupiłam go prawie rok temu, kiedy to zaczęłam nałogowo oglądać yb i czytać blogi;] gdzie ja za nim nie jeździłam....w końcu dopadłam go w tesco:) no i po pierwszym użyciu poczułam wielkie gorące rozczarowanie! gorąco - parzące w dosłownym tego słowa znaczeniu! naprawdę wszystko mnie paliło!!!! skóra stała się czerwona i piekąca - musiałam iść je spłukać! i tak było przy każdym użyciu po gorącej kąpieli! kiedyś odczekałam godzinkę, posmarowałam się i było ok:) ale też nie zawsze...ostatecznie zużyłam to masło do stóp - pięknie pachniały o poranku!  wyczytałam w internecie, że nie tylko ja miałam takie problemy z tym masłem...cóż szkoda, bo zapach obłędny!


trochę dużo tego miałam, ale zużywam dla moich małych kobietek, żeby im piękny kącik urody stworzyć:) a na dodatek - walczę ze sobą, w tym miesiącu przytargałam ze sklepu tylko jeden żel pod prysznic - w biedronce byłą promocja na joannę;] i zużywam wszystkie zalegające żele ze "ZDJĘCIA"
Pozdrawiam i życzę miłego sobotniego wieczorku...
A.